niedziela, 2 września 2018

Jak Delfin zamordował lokalną PO.

Delfin- tak, żartobliwie nazywany jest Jakub HD w kręgach PO.
Kiedy rozpoczęłam swój, niedługi co prawda ale „romans" z lokalną Platformą była to normalna lokalna struktura partii. Silny przywódca, ustawiony „komin” (czyli struktura awansu), zgrana ekipa. Żeby jakkolwiek awansować w strukturach trzeba było pracować (generalnie przy wyborach) a jeśli chciało się kandydować to na początek z miejsc bez szans. Z czasem mogło być lepiej ale i tak trzeba było czekać na swoją kolej. Wszyscy to rozumieli i respektowali. Oczywiście nie oznacza to, że nie było konfliktów wewnątrz. Były ale nigdy nie doprowadziły one do unicestwienia struktur. Nie było to w niczyim interesie. Nawet gdy Wiesław Suchowiejko został posłem (jego konflikt z Douglasem był znany) nie doprowadziło to do rozpadu. Panowie doskonale rozumieli, że może im to tylko zaszkodzić  a członkowie solidarnie uczestniczyli w kampaniach obu.
I nagle przed ostatnimi wyborami samorządowymi wszystko się zmieniło.
Jakim graczem był Jakub, wszyscy doskonale wiedzieliśmy. Pracownik zatrudniony w firmie, która przez „całkowity przypadek”, obsługiwała dla Szczecinka program Civitas. Absolwent Turystyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza (niestety oddział w Śremie). Osobiście znało go wiele osób i wszyscy mieli o nim to samo zdanie – arogancki, bardzo bezczelny. Natomiast o jego umiejętnościach świadczyły pomysły w PKS i PGK. Chodził nawet o nim taki dowcip, że gdyby skoczył z poziomu swojego EGO na poziom IQ to mógłby by się zabić.
Generalnie większość z nas była mocno zdziwiona tym, że stary Douglas się na takie coś zdecydował. Mógł go ustawić praktycznie w dowolnym mieście w Zachodniopomorskim. Wybrał Szczecinek. Błąd.
 Delfin okazał się być takim jakim opisywali go ci, którzy go poznali. Uznał, że wszystko co do tej pory robiliśmy jako PO było kiepskie. Założył, wraz ze swoimi ludźmi, Stowarzyszenie „Miasto z Wizją”, które miało dbać o wizerunek władzy.
Kiedy przyszło do układania list w wyborach okazało się, nie ma miejsca dla starych członków. Są ludzie namaszczeni przez Kubę, poprzez Tatusia (nie byli nawet członkami partii). Musiało to wywołać sporą nerwowość. Ci którzy do tej pory pracowali przy kampaniach nie mogli liczyć na nic, również po wyborach bo stołki dostawali ludzie z namaszczenia Jakuba. To był pierwszy gwóźdź do trumny.
Następnym gwoździem była firma „Nutima”, która obsługiwała wybory dla lokalnej PO. Nie wszystkim się to podobało. Tym bardziej, że właściciel firmy również kandydował. Na kampanię zrzucali się kandydujący a zarabiała firma Jakuba. Nikt nie mógł nic powiedzieć. Stary tak zadecydował i tak było.
Jak potoczyły się wybory wszyscy wiemy. Kuba został radnym i członkiem Zarządu Powiatu a jego ludzie zasiedli w Radzie w Szczecinku.   
Ostatnim, wydaje mi się, gwoździem do trumny szczecineckiej PO było to co wszyscy podskórnie czuliśmy ale o skali czego nikt nie wiedział. O czym dowiedzieliśmy się z TVN. Wielu z nas wiedziało, nieoficjalnie, że Jakub robi interesy na mieniu Miasta ale nikomu nie przyszło do głowy, że ojciec pozwala mu to robić na taką skalę.
Później było już tylko gorzej. Panoszenie się syna burmistrza irytowała wszystkich. Ci którzy nie mieli interesu w byciu w PO, bo byli w niej tylko ze względu na poglądy, szybko odeszli. Ci którzy zasiadali na stołkach przestali przychodzić na spotkania i z czasem również odeszli.
Zostali już tylko ci, którzy się boją.
Zofia Agatka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz